niedziela, 11 kwietnia 2021

Rowling coraz lepsza: "Niespokojna krew" R. Galbraith


Zdjęcie okładki pochodzi ze strony empik.com 


Zasiadając do pisania tej recenzji, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że stworzę pean. A jednocześnie nie byłoby w tym grama przesady, ponieważ w serii o Cormoranie Strike'u jestem zakochana od prawie pięciu lat. 

Kiedy brałam ją po raz pierwszy do ręki już wiedziałam, kto kryje się pod pseudonimem, (o ile pamiętam ta zagadka nie pozostała zbyt długo nierozwiązana). Tym bardziej chciałam sprawdzić, jak radzi sobie J.K. Rowling po zakończeniu serii o Potterze i napisaniu (udanego moim zdaniem) „Trafnego wyboru”. I mimo iż książki podpisane są nazwiskiem Roberta Galbraitha po stylu można wyczuć, że napisała je kobieta.

Pierwszy tom „Wołanie kukułki” okazało się pełnokrwistym kryminałem, a jego główny bohater stał się (również dzięki ekranizacji, w której rolę Cormorana uważam za doskonale obsadzoną) chyba moją największą na ten moment literacką miłością. Kiedy sięgałam po tę część, dwie kolejne były już wydane. Później doczekałam się „Zabójczej bieli” i wreszcie „Niespokojnej krwi”.

Co mogę powiedzieć o piątej części przygód Cormorana i Robin? Wciąga bez reszty. Z jednej strony chce się poznać rozwiązanie zagadki, z drugiej chce się przedłużyć czytanie, by nie odczuwać żalu po ukończonej świetnej lekturze.

W tej części Strike i Ellacott muszą zmierzyć się z zagadką zaginięcia sprzed 40 lat. Wielu ze znajomych ofiary już nie żyje, tak samo jak policjant prowadzący wtedy śledztwo. Brakuje w zasadzie jakichkolwiek sensownych tropów poza hipotezą, że młoda lekarka padła ofiarą seryjnego mordercy, grasującego wtedy po Londynie.

Rowling prowadzi nas za rączkę przez całe śledztwo, podrzucając nam i swoim bohaterom fałszywe tropy, kilka kłamstw, ślepych uliczek, czasem zdarza się zwrot akcji, czasem jakiś przełom, co ostatecznie ukazuje nam niespodziewany finał.

Jestem pod olbrzymim wrażeniem kunsztu autorki. Książka liczy ponad 900 stron, (od czasu „Zakonu Feniksa” Rowling chyba lubuje się w grubych księgach), ale nie ma tam ani jednego zbędnego słowa. Brak dłużyzn, przynudzeń, niepotrzebnych opisów. Wszystko tam wciąga, wszystko tam jest ważne. A to nie lada wyczyn przy książce takiej objętości.
Sprawa kryminalna tak jak w poprzednich częściach, umiejętnie przeplatana jest wątkami obyczajowymi, dotyczącymi głównie dwójki bohaterów. Często się zdarza, że taki zabieg spowalnia akcję i powoduje znużenie. Tutaj jest inaczej. Prywatne losy Cormorana i Robin czyta się z równie zapartym tchem co wyniki ich śledztwa, w którym autorka ani na moment się nie gubi, mimo dużej ilości bohaterów, wielu zapisanym stronom i plot twistom.

Wydaje mi się, że J.K. Rowling jest artystką kompletną. Seria o Cormoranie Strike’u, zwieńczona póki co „Niespokojną krwią” jest po prostu doskonała. Chciałabym moc napisać coś więcej, wychwalać książkę jeszcze bardziej, ale chyba najlepiej będzie, jeśli każdy przekona się o tym sam. Ja z niecierpliwością czekam na tom numer sześć.

Przeczytane: 01.04.2021
Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz