środa, 9 listopada 2022

"Rysunek ust, barwę słów, niedokończony jasny portret twój"*

 

Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

 

Dzięki uprzejmości portalu Na Kanapie oraz wydawnictwa Znak miałam okazję przeczytać dość wyjątkową książkę. „Dziewczyna z portretu” Natalii Thiel wpasowuje się w obecne trendy o akcji książki w czasie II wojny światowej, a z drugiej strony jest przy tym tak inna i wciągająca, że pozostawia po sobie uczucie zadowolenia, że się ją przeczytało.

Książka rozpoczyna się od przedstawienia nam Hani Skorskiej, aspirującej pisarki, która przyjeżdża do dziadków do Gdyni Orłowo na wakacje i w poszukiwaniu inspiracji. Zrządzeniem losu staje się właścicielką obrazu, który przedstawia piękną, młodą dziewczynę, a który okazuje się być namalowany przez jej dziadka, znanego malarza, Jana Dorosza. Uwalnia to łańcuch reakcji, których Hania w ogóle się nie spodziewała. Budzą się demony przeszłości i mnóstwo wspomnień, a kiedy Jan w końcu decyduje się na podzielenie z wnuczką historią swojego życia, okazuje się, że Hanna chyba znalazła materiał na niesamowitą powieść.

W tym momencie narratorem powieści zostaje sam malarz. Przybliża czytelnikowi dzieje swojego życia od dzieciństwa i tragicznej śmierci matki począwszy poprzez młodość spędzoną z panienką Klarą i jej przyjacielem Williamem aż do dorosłości, w którą brutalnie wkradła się II wojna światowa.

Książka Pani Natalii jest pięknie napisana. Opisy są wystarczające, nastrojowe, bez problemu można wczuć się w klimat historii. A ja tę historię odebrałam jako taką… „inną”. W zalewie powieści, w której autorzy prześcigają się w opisach brutalności wojny tudzież przedstawiają nam wojenną rzeczywistość z perspektywy nauczycielek, bibliotekarek, szachistów, orkiestr, pensjonarek etc., tutaj dostaję książkę, w której przez sporą jej część czytam o dorastaniu w okresie międzywojennym wśród różnic społecznościowych. Bardzo lubię, kiedy bohaterami powieści są dzieci. Stephen King jest niekwestionowanym mistrzem dla mnie, jeśli chodzi o ukazanie dzieci jako bohaterów powieści. Nie zmienia to faktu, że Pani Natalia również poradziła sobie świetnie z tym zadaniem. Do głównych bohaterów w ich dziecięcej postaci w zasadzie nie da się czuć niechęci, choć różnice w statusie są wyraźnie nakreślone, a głównym bohaterem jest Janek, który w przeciwieństwie do przyjaciół doświadczył biedy i tragedii. W miarę upływu czasu bohaterowie oczywiście dorastają, zmieniają się ich problemy a nawet ich stosunek do całej znajomości, nie zmienia to jednak niczego w naszym odbiorze bohaterów. Ja osobiście nie poczułam do nikogo niechęci, (no może poza typowo antagonistycznym Brunem, który zostaje oczywiście oficerem SS) nawet do nieco rozkapryszonej Klary, której próby buntu były dla mnie raczej kolejnym dowodem na jej rozpieszczoną przez rodziców naturę.

Książka jest pełna emocji. Nie wpada na szczęście w melodramatyczne tony, (mimo wątku w pewnym sensie nieszczęśliwej miłości). II wojna światowa za to nakreślona jest lepiej niż w niejednej książce o tej tematyce. Wszystko jest poprowadzone w takich sposób, że bez trudu możemy wczuć się w sytuację bohaterów. Każdą. Nie zauważyłam tu niepotrzebnych scen, dłużyzn, trywialnych dialogów. Styl Pani Natalii jest przyjemny i świetny warsztatowo. Największą bolączką tej książki dla mnie była mała czcionka, a jak wiadomo, nieco utrudnia mi to czytanie.

„Dziewczyna z portretu” to bardzo przemyślana książka. Nie jest banalna, nie skupia się tylko na tytułowej bohaterce. Mamy tu także do czynienia z innymi odcieniami miłości, (choćby rodzicielskiej czy braterskiej), przyjaźnią. Każdy z bohaterów ma nam coś do powiedzenia i każdy z nich jest inny, każdy ma inne doświadczenia. Nie są sztampowi ani od kliszy, Autorka „nie odbębnia” za ich pomocą kolejnych scen byle tylko dobrnąć do finału. Wielkim dla mnie zaskoczeniem była bibliografia na końcu książki. Sprawiło mi to ogromną przyjemność, moja dusza historyka aż fiknęła koziołka. Rzadko trafiam na bibliografię w książkach tego typu, a to tylko nadaje wiarygodności Autorce, wskazuje na jej research i podkreśla, że nie ograniczyła się tylko do stworzenia „w miarę wiarygodnej” historii. Przygotowała się do pisania i historia istotnie była wiarygodna.

W moim odczuciu „Dziewczyna z portretu” zasługuje na naprawdę wysoką ocenę i chętnie będę się nią dzielić z ludźmi. Z przyjemnością przeczytam także inne książki Pani Natalii.

Przeczytane: 08.11.2022

Ocena: 8/10



*tytuł zaczerpnęłam z tekstu piosenki Bogusława Meca "Jej portret"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz