RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Dziękuję Domu Wydawniczemu Rebis za przekazanie mi egzemplarza książki.
Książka „O mrówkach i dinozaurach” Cixin Liu zaintrygowała mnie swoim opisem. Przyznam także, że częściej sięgam po literaturę zachodnią, stąd chyba moje zainteresowanie. Chiński pisarz zabiera nas w swojej niewielkiej książeczce w niezwykłą podróż do świata, w którym jeszcze nie istnieją ludzie. To okres kredowy, kiedy na Ziemi królowały dinozaury. Ale czy tylko? Otóż nie! Gdyby dinozaury nie były tak wielkie i uważniej patrzyły pod nogi, zauważyłyby, że obok nich żyją także maleńkie mrówki. W końcu jednak oba gatunki spotykają się i rozpoczyna się ich współpraca, a nawet symbioza. Zaczęło się raczej niewinnie, aby wreszcie koegzystencja mrówek i dinozaurów przerodziła się w niesamowitą cywilizację, mimo że zależną od siebie to bardzo przypominającą dokonania współczesnego człowieka.
To o czym pisze Cixin Liu to oczywiście fikcja. Autor zagłębia się w świat nauki, obdarzając przy okazji zarówno mrówki jak i dinozaury cechami ludzkimi (mowa, umiejętność czytania czy logicznego i kreatywnego myślenia etc.). Czytelnik brnie przez kolejne lata ewolucji obu gatunków oraz postępów jakie czynią. Nie sposób nie zastanawiać się w trakcie lektury co też mrówki i dinozaury wymyślą na następnej stronie.
Muszę stwierdzić, że Cixin Liu obdarzony jest niezwykłą wyobraźnią, pozwalającą w sposób plastyczny przedstawić to, co w zasadzie nam by się nie śniło. Inteligentne mrówki i kreatywne dinozaury. Pomysły tych stworzeń, a przy tym oczywiście pomysły autora są zadziwiające, (choć może nie tak bardzo dla bardziej tęgich głów niż moja :D).
Przyznam, że mimo dziecięcych marzeń o zostaniu paleontologiem i ówczesnego bzika na punkcie dinozaurów, w tej powieści kibicowałam akurat mrówkom. Były małe, sprytne, często niesłusznie niedocenione, potrafiły zaskoczyć. A jakby się głębiej zastanowić to dinozaury bardziej potrzebowały ich niż one dinozaurów. Niestety, jak to w baśniach z morałem bywa, wszystko ma swoje plusy i minusy.
Książeczka jest cieniutka, liczy tylko 240 stron i muszę przyznać, że ma okładkę, która niezwykle wpadła mi w oko. Prostą a jednak idealną. Stylowi autora nie można niczego zarzucić, ale jeśli ktoś spodziewa się akcji w książce to jej tu nie znajdzie. To raczej rozważanie na temat tego do czego prowadzi wzajemna zależność, która z biegiem czasu przeradza się także w podejrzliwość a nawet wrogość. Naturalną konsekwencją postępu cywilizacyjnego jest zbrojenie i zazdrosne strzeżenie tajemnic, nawet jeśli do ich stworzenia potrzeba tego, przed kim się te tajemnice zaczyna strzec. Czytając, trudno nie odnieść wrażenia, że jest to swego rodzaju przypowieść a zarazem wariacja na temat współczesnego człowieka. I bardzo by się chciało, żeby dzieje ludzkości nie zakończyły się tak jak swoją powieść skończył Cixin Liu. Dobrze by było wyciągnąć wnioski zawczasu.
„Czas jest nieskończony. Mówię ci, wszystko kiedyś przemija. Wszystko przemija.”
Premiera: 27.07.2021
Przeczytane: 15.07.2021
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz