RECENZJA
PREMIEROWA
Bardzo
dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz do recenzji.
Kiedy
dowiedziałam się, że nowa książka Kristy Cambron zostaje wydana w Polsce,
ucieszyłam się. Z jej poprzednią książką, „Wróbel w getcie” rozpoczęła się moja
przygoda z recenzowaniem. A był to bardzo udany początek i miałam wobec „Dziewczyny
z Paryża” spore oczekiwania.
Tytuł
książki jest nieco mylący, sugeruje bowiem tylko jedną główną bohaterkę. Tak
naprawdę śledzimy losy dwóch paryskich dziewczyn. Pierwsza z nich, Lila jest
krawcową, projektantką pięknej balowej sukni z domu mody Chanel. Losy tej
kreacji także niejako będziemy śledzić wraz z akcją książki. Drugą bohaterką
jest Sandrine. Z początku nieco zastraszona i bezradna, pracuje dla Niemców
przy katalogowaniu dzieł sztuki. Ma tam do czynienia z niezwykle odważną Rose,
z pomocą której zaczyna pracować dla francuskiego ruchu oporu, mając za zadanie
ocalenie dziedzictwa francuskiej kultury.
Wydawać
by się mogło, że Paryż od wieków kojarzy się z beztroską, modą, pięknem i
swobodą. Nic bardziej mylnego. Czasy okupacji również dla Paryżan były trudne,
pełne strachu, wyrzeczeń, ale i aktów odwagi.
Tytułowe
dziewczyny udowadniają, że nawet najmniejsze, niepozorne działanie może mieć zachwycające
rezultaty. Lila początkowo tylko podsłuchuje, szykując kreacje dla
współpracujących z okupantami kobiet. Szybko okazuje się, że może być użyteczna
dla ruchu oporu, nawet jeśli przyświeca jej głównie prywatny cel. Sandrine z
przerażonej sytuacją kobiety, przemienia się w zdecydowaną stawić odpór
niemieckiemu adoratorowi, a przy okazji ratuje wiele dzieł sztuki. W tym suknię
projektu Lili.
Książka
napisana jest zgrabnie i przyjemnie. Bohaterki wykreowane zostały w sposób,
który nie irytuje czytelnika, (a mnie jakimś cudem często irytują główne
bohaterki. O wiele częściej niż bohaterowie). Mało tego, obie udało mi się
polubić a także kibicować im w działaniu i wyborach. Również wątki miłosne nie
były przesadzone, przedstawione w taki sposób, że można nawet było polubić te
pary i wstrzymywać oddech, gdy działo się coś złego.
Autorka
skacze trochę po ramach czasowych, ale nie miałam wrażenia zagubienia. Wszystko
jest dość klarowne, nie ma niedomówień. Obraz ogarniętego wojną Paryża jest dobrze
nakreślony, zwłaszcza że już na pierwszych stronach wraz z postrzeloną Lilą
musimy uciekać przed Niemcami.
Atmosfera
niepokoju jest gęsta, przede wszystkich w scenach z Sandrine, kiedy ta musi
zmagać się z niechcianymi zalotami kapitana von Hillera. W okupowanym mieście
śmigają kule, giną ludzie. Jesteśmy świadkami okrucieństwa najeźdźców oraz..
wyzwolonych od okupacji Paryżan.
Jednak
„Dziewczyna z Paryża” to nie tylko powieść o wojnie w mieście. To także
podnosząca na duchu historia o miłości, wybaczeniu i nadziei. To opowieść o
tym, że skarby to nie tylko cenne dzieła sztuki, ale także rodzina, uczucia i
odwaga.
Polecam
wszystkim lekturę „Dziewczyny z Paryża”. To wartościowa książka, która nie
tylko udowadnia, że modne ostatnio hasło „siła jest kobietą” jest prawdą. To
także opowieść o tym, że wśród okrucieństwa i strachu można także mieć swój
ciepły happy end.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz