Dzięki temu, że wzięłam
udział w kolejnym booktourze, miałam okazję przeczytać książkę Bartosza
Szczygielskiego „Nie chcesz wiedzieć” i uważam, że było to spotkanie bardzo
udane.
Książka Pana
Szczygielskiego to kryminał, którego główną bohaterką jest wróżka Agata.
Przyjmuje ona klientów w swoim domku na odludziu i jakoś wiąże koniec z końcem.
Do czasu, kiedy odwiedza ją przystojny tajemniczy Marcin. Sesja od początku
idzie nie tak jak trzeba, a już na pewno wymyka się spod kontroli, kiedy klient
popełnia samobójstwo na oczach Agaty. Umazana jego krwią, jako jedyny świadek
zdarzenia z miejsca staje się podejrzana, na domiar złego jest na celowniku nie
tylko policji, ale i niebezpiecznego mężczyzny z przeszłości Marcina.
Książkę czytało mi się
świetnie i od początku poczułam się wciągnięta w historię. Może i była nieco
niewiarygodna, ale chyba po raz pierwszy miałam do czynienia z zawodową wróżką
jako główną bohaterką.
Autor operował sprawnym
stylem, co tylko uprzyjemniło czytanie. Agata była nieco oderwana od
rzeczywistości, co doprowadzało od czasu do czasu do komicznych dialogów z
pomagającą jej dziennikarką, Wiktorią.
Książka Pana Bartosza
może zaskakiwać, ponieważ zdecydował się na kobiece bohaterki i to w
przeważającej większości. Nie zdarza się to często, a może po prostu w tej
chwili rzuciło mi się to w oczy. Tak czy inaczej mam wrażenie, że w kryminałach
najczęściej mamy do czynienia z parą, mężczyzną i kobietą jako głównymi
bohaterami.
Wiktoria i Agata są dla
siebie fajnym dopełnieniem. Ta pierwsza, nastawiona na sukces i sensację, nie
cofnie się przed niczym, żeby tylko dotrzeć do prawdy i opublikować ją jako
pierwsza. Ta druga, nieco zagubiona i skołowana szumem wokół niej, przechodzi w
trakcie historii przemianę. Z wystraszonej, zaszczutej kobiety w osobę, która
bierze los we własne ręce.
Podobało mi się, że
książkę ciężko było odłożyć i kiedy już nabierało się przekonania, że akcja
zwalnia lub się uspokaja, nagle działo się coś zupełnie nieprzewidywalnego,
(wypadki, śmierci, strzelaniny w pewnym momencie były tu na porządku dziennym, jeśli
w ogóle coś takiego można porównać do porządku). Tropy prowadzą dziewczyny do Warszawy,
Szczecina, we wszystko zamieszany jest też ośrodek dla sierot, a uzbrojony po
zęby mężczyzna całą drogę depcze im po piętach.
Bartosz Szczygielski potrafi
rozsądnie dozować emocje. W trakcie czytania nie czułam, że miałabym zaraz
wyrzucić książkę przez okno, bo więcej nie zniosę. Dreszczyk emocji towarzyszył
mi podczas lektury, ale na szczęście z szacunku dla mojego ciśnienia było to
odpowiednio dozowane. Choć zaserwowano mi kilka ciekawych plot twistów, a jako
fanka takowych jestem naprawdę zadowolona.
Jedynym minusem był chyba
fakt, że Agata tak mało miała okazji powróżyć. Jakieś szersze wyjaśnienie na
temat tarota z całą pewnością wzbudziłoby moje zainteresowanie. Niestety Agata
nie mogła bardzo się wykazać swoimi umiejętnościami. W akcji widzimy ją tylko
na początku, kiedy odwiedza ją niepewna swoich uczuć klientka.
Ciekawym zabiegiem był
fakt, że autor zdecydował się na trzy różne ścieżki, prowadzące do zakończenia
i to chyba właśnie czytelnik ma zdecydować, które jest właściwe, sensowne i
najbardziej wiarygodne. Być może miało to uświadomić nam, że każda nasza
decyzja ma konsekwencje, a wszystko ułoży się w zależności od tego, którą drogą
podążymy, co zdecydujemy i może faktycznie przypadki po prostu nie istnieją. Sami
jesteśmy kowalami swego losu.
Lekturę polecam każdemu,
a @ksiazka.pod.nosem dziękuję za możliwość udziału w booktourze.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz